„Dwa światy XIII”, to po wcześniejszym przedstawieniu tej tematyki, już jeden świat fizyczności i duchowości. Zanika wyodrębnienie tych dwóch obszarów, aczkolwiek można dostrzec, iż materia sięga wysoko w górę, co odbieram jako potwierdzenie dużego jej wpływu na sprawy wnętrza, a więc na emocje, uczucia i ogólną wrażliwość. Z kolei te emocje kierują naszym życiem na polu fizycznym, co jest kolejnym dowodem na jedność pierwiastków, materialnego i mentalnego. Dlatego sądzę, iż integracja „Dwóch światów” pokazuje dobry kierunek materializowania się formy rysunkowej z omawianego cyklu prac.
Archiwum miesiąca: kwiecień 2015
Numer XII jest moim ulubionym obrazkiem z cyklu rysunkowego „Dwa światy”. W tej części już zauważamy łączenie się dwóch obszarów, materii i duchowości, w jeden „kawałek”, symbolizujący naszą rzeczywistość, w której na co dzień się poruszamy. Ta rzeczywistość jest w równowadze wtedy, gdy te dwa elementy się uzupełniają, pozostając w obopólnym ruchu.
„Dwa światy VI” to praca bardzo charakterystyczna, jeśli chodzi o formę. Świat duchowy przedstawiłem bardzo subtelnie, za pomocą ultra drobnych kwadracików, które w oczach patrzącego, „zlewają” się w kropki. Udało się ten efekt osiągnąć dzięki stalówce piórka, które pozwalało na rysowanie niezmiernie delikatnych kresek, które swobodnie opisać można jako włosowate.
Przekopałem swój blog sebastianskowronski.com i zorientowałem się, iż brakuje na nim niektórych rysunków (34x29cm) z zakresu „Dwa światy”. Postaram się to szybko nadrobić. I pomimo faktu, że w ostatnich wpisach dotarłem już do „Dwóch światów” XVII i XVIII, tym razem skupię się na części piątej.
W tamtym okresie, temat „wciągnął” mnie bez reszty. W rysunku „Dwa światy V” forma podzielona na dwa fragmenty, wyraźnie wskazuje rozdzielenie dwóch rzeczywistości. Naturalnie, pochodziło to z mojej podświadomości, dziś wiem, że lepszą rzeczą jest aby te dwa obszary współistniały. Stąd w ostatnich pracach cyklu, powyżej części X, tendencja do łączenia się.
I tak po krótkiej przerwie, wracam znów ze swoimi miniaturami rysunkowymi, wykonanymi tuszem i piórkiem. I dalej, jak widać, „ciągnie” mnie temat ciszy. Widać najwyraźniej, że to rzecz dla mnie dość istotna. Jednakże, to w tej ciszy, ciszy myśli te miniaturowe „Cisze” powstawają. Odbicia, czy inaczej zwierciadła mojego wnętrza. W wewnętrznej ciszy poddaję się temu, co się pojawia. Ot, tak zwyczajnie lub po prostu naturalnie.
Kolejny rysunek z zestawu prac „Dwa światy”, standardowo już w rozmiarze 34×29 cm. W częsci XVII widać ponowne połączenie się „badanych” dwóch światów. Świat duchowy, jak gdyby silnymi mackami, na powrót dosięga materii. Ma przecież na nią przeogromny wpływ, ale jednocześnie jeden świat nie może istnieć bez drugiego.
Porównując do wcześniejszych rysunków tegoż cyklu, dostrzec można duże „skurczenie” się świata fizycznego. Pokazuje to, że fizyczność nie może istnieć bez duchowości i to rozdzielenie nie zrobiło dobrze światu znajdującego się niżej. Jeden element ma wpływ na drugi. Wzajemna koegzystencja, której nie sposób zaprzeczać, jako że warunkuje zdrową równowagę.
Ten rysunek wykonany tuszem, nijak nie pasuje do pozostałych. Jest tak za sprawą wykorzystania w nim koloru, innego niż czarny, co póki co, rzecz rzadka w mej twórczości. Praca zaczęła powstawać dużo wcześniej, następnie dość długi czas odłożona, czekała na dokończenie. Instynktownie myślałem o zastosowaniu kolorów, czerwieni i błękitu. I tak teraz, zupełnie niespodziewanie dla samego siebie, postanowiłem rysunek ukończyć.
Tytuł Harmonia 2, wiążacy się z wcześniejszą pracą o podobnym motywie, nawiązuje do wewnętrznej łączności człowieka z Naturą, która odbywać się ma na poziomie myśli, emocji, uczuć. Czy kolorami udało mi się tę łączność pokazać? Czerwień wprawdzie nie jest kolorem dopełniającym do błękitu (ale jest mu do niego blisko), rolę tę pełni kolor pomarańczowy, to jednak widać w tym połączeniu jakiś łącznik, ideę przeciwieństw. Bo czyż czerwień symbolizująca ogień, nie jest przeciwna do niebieskości, reprezentującej spokój?
Rysunkami „Dwa światy XVII” i „Dwa światy XVIII” wracam do tegoż cyklu, o tym samym tytule. Tutaj prezentuję na razie część XVIII. Wcześniejsza wymaga jeszcze jakiegoś przemyślenia i być może dorysowania czegoś.
Po formie dostrzec można, która jest w jednym kawałku, że dokonało się połączenie dwóch światów. Zwracałem na to uwagę od conajmniej kilku wcześniejszych rysunków i postów z nimi związanych, na blogu sebastianskowronski.com Zauważyć można również, iż pewne części są mniej oświetlone (są ciemne) od drugich, jak gdyby „chowają” się w jednolitym, „nieżywym” tonie. Za to te jaśniejsze fragmenty, cechuje większa żywotność za sprawą ilości zróżnicowanych linii, które tworzą interesujące kształty, nasuwające skojarzenia z Naturą. Więcej światła w tym po prostu. Radości, życia oraz twórczości.
Rysunek nietypowy, bo powstały z „wylania” na znacznej jego części tuszu akrylowego. Temat typowy-nietypowy, do chwili obecnej nietypowy dla mnie, bo to autoportret:), a tych wiele nie posiadam, a w widocznej tutaj formie i stylistyce jest pierwszym tego rodzaju.
Sądzę, że ukazuje on, przez jaką „optykę” postrzegam świat. Równocześnie, ta ciemność podpowiada, że rzeczywistość nie oceniam przyjaźnie; co nie znaczy źle. Należy jakoś odnieść się do niej, spojrzeć szerzej, z pewnej perspektywy i… Wyciągnąć wnioski… konstruktywne, rzecz jasna:) Aby wnieść w tę ciemność więcej światła.
Niewinność 4, to kolejny rysunek, zaliczający się do cyklu miniatur o tym tytule. Bardzo delikatna linia, zaznaczająca rzędy równo ułożonych kółeczek. Jedynie szczytowa część kompozycji, oddala się od tej reguły.
Wolność od negatywnych zniekształceń, szczęśliwość, zdrowie oraz harmonia są przyczynkami do powstawania kolejnych obrazków o niewiności. Takiej, która uwidacznia się w tzw. czystej karcie, niezapisanym przez nic umyśle i podświadomości, a manifestuje na zewnątrz nieskrępowanym, niezwykle twórczym i pełnym energii działaniem; zdrowym i harmonijnym.